Juliusz Słowacki i jego Muzy – 5 słynnych kobiet w życiu wieszcza

5 kobiet Juliusza Słowackiego

Za życia niezrozumiany, a nawet wyśmiewany dopiero po śmierci doczekał się hołdów godnych największych polskich bohaterów. Juliusz Słowacki nie mógł liczyć na taką atencję ze strony kobiet jak wielki Adam, a jednak i w jego życiu nie zabrakło słynnych romansów, oczarowań i przelotnych miłostek. Zawdzięczamy im nie tylko głębszy portret duchowy drugiego narodowego wieszcza, ale też kawałek romantycznej literatury. Żadna kobieta w życiu Słowackiego nie zajęła jednak tak ważnego miejsca jak Salomea Bécu – jego matka i wierna powierniczka. Oto najważniejsze Muzy wielkiego Juliusza.

1. Salomea, czyli „Rozłączenie”

Kobiety Juliusza Słowackiego - Salomea Becu
Salomea Bécu, portret: Bonawentura Klembowski

O relacjach Słowackiego z matką pisano wiele, głównie w negatywnym kontekście nadopiekuńczej rodzicielki, która całkowicie zawładnęła życiem swojego genialnego syna. Salomea Bécu była kobietą towarzyszącą poecie niemal w każdym momencie, oczywiście niedosłownie, ponieważ emigracja po powstaniu listopadowym fizycznie rozłączyła tych dwoje na kilkadziesiąt lat. Słowacki w marcu 1831 roku udał się na wygnanie, ale gdziekolwiek mieszkał, we Francji, w Szwajcarii czy we Włoszech, zawsze pamiętał o swojej matce i słał do niej długie, piękne listy. Ostatni z nich zastał wieszcza w jego paryskim mieszkaniu na łożu śmierci, a on nie miał już siły odczytać słów swojej rodzicielki.

Salomea była piękną i wykształconą kobietą, córką zarządcy Gimnazjum Wołyńskiego, Teodora Januszewskiego. Swojego pierwszego męża, ojca Juliusza, poślubiła w wieku zaledwie siedemnastu lat za namową rodziców. Euzebiusz Słowacki, stateczny nauczyciel języka i literatury krzemienieckiego Liceum wydawał się odpowiednim kandydatem do ręki panny z dobrego domu. Wkrótce też uzyskał znaczący awans na stanowisko profesorskie w Uniwersytecie Wileńskim, więc małżeństwo wraz z kilkuletnim Juliuszem mogło zamieszkać w Wilnie. W 1814 roku chorujący na suchoty Euzebiusz zmarł, a Salomea z dzieckiem wróciła do Krzemieńca. Trzy lata później ponownie wyszła za mąż za profesora medycyny, Augusta Bécu i po raz kolejny zamieszkała z synem w Wilnie. Juliusz zyskał wtedy dwie przyrodnie siostry, córki swojego ojczyma: Aleksandrę i Hersylię. Ale i ten stan nie trwał długo, ponieważ August w 1824 roku zginął we własnym mieszkaniu od uderzenia pioruna.

Salomea dwa razy została zatem wdową, a wszystkie uczucia ulokowała w dorastającym Juliuszu. Zadbała o jego wykształcenie, w czym pomógł jej spadek po ojcu poety i specjalny fundusz przeznaczony na edukację syna. Jednak i po osiągnięciu przez poetę dojrzałości nie przestała wspierać Julka finansowo. Słała mu pieniądze, gdziekolwiek pomieszkiwał, a on umiejętnie inwestował je w akcje, co pozwalało mu żyć na całkiem przyzwoitym poziomie. Nie można Salomei też odmówić odwagi. W 1838 roku podejrzana o związki z polską konspiracją, trafiła na rok do więzienia w Żytomierzu. Z ukochanym Julkiem zdążyła się zobaczyć dopiero niedługo przed jego śmiercią w 1848 roku we Wrocławiu. Nie dotarła na pogrzeb syna, ale wystawiła wspaniały nagrobek na cmentarzu Montmartre, a potem zadbała o jego spuściznę, gromadząc pamiątki i rękopisy, i zabiegając o ich wydanie. Prawdopodobnie to właśnie Salomei Słowacki poświęcił jeden ze swoich najpiękniejszych liryków – „Rozłączenie”:

„Rozłączeni — lecz jedno o drugim pamięta;

Pomiędzy nami lata biały gołąb smutku

I nosi ciągłe wieści […]”

2. Ludwika Śniadecka – Laura z „Kordiana”

Słowacki i kobiety - Ludwika Śniadecka
Ludwika Śniadecka

Ludwika Śniadecka to pierwsza wielka miłość Słowackiego, a swojego młodzieńczego uniesienia poeta nigdy nie zapomniał. Ludka była bratanicą Jana Śniadeckiego, słynnego filozofa i naukowca, jednej z największych osobowości polskiego oświecenia. Słowacki poznał Ludwikę w Wilnie. On sam miał wówczas szesnaście lat, a ona dwadzieścia trzy i zupełnie nie zwracała uwagi na podkochującego się w niej młodzieńca. Romans rozegrał się bardziej zatem w wyobraźni Julka niż w rzeczywistości, jednak piękna Litwinka na długo zagościła w sercu poety. Z pewnością była to postać nietuzinkowa, która jeszcze w czasach wileńskich lubiła pokazywać się w męskim przebraniu: czarnym żakiecie i czarnych spodniach. O jej ekscentrycznej naturze świadczą jednak przede wszystkim fascynujące fakty biograficzne. Ludwika bardzo przeżyła śmierć swojego rosyjskiego narzeczonego, Włodzimierza Rimskiego-Korsakowa, który zginął w wojnie rosyjsko-tureckiej.

Odważna i niezważająca na reputację dziewczyna wyruszyła wówczas w podróż na wschód w poszukiwaniu ciała ukochanego. Podobno nie tylko znalazła grób Korsakowa, ale także kazała wykopać ciało i zabrała ze sobą trumnę, którą długo przechowywała w swoich pokojach. Złośliwi plotkowali, że umieściła ją nawet we własnej sypialni. Prawdopodobnie jest to jedynie legenda, ale trzeba przyznać, że niezwykle barwna. Co więcej, Ludwika poznała później w Stambule polskiego działacza niepodległościowego, Michała Czajkowskiego, z którym związała się, nie bacząc na towarzyski skandal. Wybranek miał już żonę, ale wspólnie z Ludwiką zmienili wyznanie na islam i przyjęli nazwisko Sadyk Pasza.

Co do Słowackiego, poeta ostatni raz widział nieczułą Ludkę w czerwcu 1828 roku. Potem powracała jedynie na kartach jego poematów, dramatów i wierszy. Ludwice przypisuje się bowiem cechy Laury z „Kordiana”, panienki, której nieodwzajemnione uczucie doprowadza bohatera do próby samobójczej. Śniadecka mogła być również pierwowzorem Wilenczanki siostry z „Króla-Ducha”, pojawiała się w „Beniowskim” czy w „Godzinie myśli”.

3. Joanna Bobrowa – „anioł skrzydłem kaskady skrzydlaty”

Miłości Słowackiego - Joanna Bobrowa
Joanna Bobrowa, portret: Kazimierz Mordasewicz

Joanna Bobrowa była jedną z najpiękniejszych kobiet swojej epoki. Słowacki całkowicie stracił dla niej głowę, choć najsłynniejszy romans łączył ją nie z Juliuszem, a z Zygmuntem Krasińskim. Związek tych dwojga trwał kilka lat i został zakończony pod wpływem interwencji ojca Zygmunta, któremu, jak wiadomo, trzeci z naszych narodowych wieszczów zawdzięczał wiele życiowych traum. Joanna Morzkowska była rówieśnicą Słowackiego, pochodziła z zamożnego domu, a fortunę swoją pomnożyła wychodząc za wołyńskiego ziemianina Teodora Bobra-Piotrowickiego, któremu urodziła dwie córki. Jej szalony związek z Krasińskim rozpoczął się prawdopodobnie około 1835 roku, a zakończył trzy lata później, kiedy Zygmunt zerwał z ukochaną. Romans doprowadził do nieformalnej separacji w małżeństwie Bobrowej, choć do oficjalnego rozejścia małżonków nigdy nie doszło.

Słowacki poznał Joannę około 1840 roku, w Paryżu, gdzie zamieszkała po rozstaniu z mężem. Poeta zapałał do niej gorącym uczuciem, które trwało aż do jego śmierci. Jeździł za damą swojego serca po całej Europie, próbując zdobyć jej przychylność. Nigdy jednak nie został przyjętym. Kiedy zaś zdał sobie sprawę, że Bobrowa nie odwzajemnia jego miłości, postanowił się jej nie narzucać. Pojawiała się jednak w jego utworach – jako hrabina Idalia w „Fantazym”, Judyta z „Księdza Marka” i Księżniczka ze „Snu srebrnej Salomei”. Jawnym pomnikiem poetyckim pięknej Joanny był zaś wiersz „Do Pani Joanny Bobrowej”, który przesłał jej w swoim ostatnim do niej liście z 1842 roku, opatrując go słowami: „na ostatnią pamiątkę zaimprowizuję Pani, jak gdybym żył jeszcze”.

4. Eglantyna Pattey, czyli „Przekleństwo”

Juliusz Słowacki i słynne kobiety - Eglantyna Pattey
Eglantyna Pattey

Eglantyna Pattey choć nie jest najbardziej znana spośród wszystkich miłości Juliusza Słowackiego, to właśnie ona była najbardziej prawdopodobną kandydatką na panią Słowacką. Szwajcarka urodziła się w 1800 roku i była dziewięć lat starsza od Juliusza. Wraz z matką prowadziła uroczy pensjonat w Pâquis pod Genewą, gdzie w styczniu 1833 roku zamieszkał nasz wieszcz. Początkowo nad pięknym szwajcarskim jeziorem, w otoczeniu malowniczych gór i pod troskliwą opieką pań Pattey Słowacki czuł się wybornie. Po roku traktowano go już jak członka rodziny i niemal oficjalnie starającego się o rękę panny. Małżeństwo to na pewno zapewniłoby poecie-emigrantowi bez domu i majątku życiową stabilizację. Piękna panna Eglantyna zapałała do niego uczuciem i obdarowywała go licznymi prezentami: a to scyzorykiem, a to złotą obrączką z dedykacją czy własnoręcznie wyszywanymi pantoflami.

Ostatecznie jednak rozpieszczany na wszelkie możliwe sposoby Słowacki uciekł z Pâquis i przez resztę życia nieprzyjemnie wspominał ten niedoszły związek. Poświęcił jej nawet wiersze „Przeklęstwo” i „Sumnienie”. W tym drugim napisał: „Przekląłem – i na wieki rzuciłem ją samą”. Eglantyna nigdy nie zapomniała polskiego poety i wyszła za mąż dopiero po jego śmierci, w 1850 roku za podpułkownika Zéphirina De Mayol De Lupé.

5. Maria Wodzińska – ani dla poety ani dla grajka

Słynne kobiety Słowackiego - Maria Wodzińska
Maria Wodzińska, autor: Stanisław Marszałkiewicz

W szwajcarskim pensjonacie Słowacki miał za to okazję obrać inny obiekt na damę swojego serca, a mianowicie Marię Wodzińską, która w 1835 roku spędzała tam z rodziną niemal półroczne wakacje. Dziewczyna była młodsza od Słowackiego o dziesięć lat i w momencie spotkania poety była czternastolatką. Podobno nie grzeszyła zbytnio urodą, była raczej tęga, ale za to bardzo inteligentna, dowcipna i świetnie wykształcona. Wspaniale grała na fortepianie, a jej wyczyny pochwalił sam Fryderyk Chopin. Panna Wodzińska bywała w najznamienitszym towarzystwie, ponieważ jej rodzice byli bajecznie bogaci i prowadzili w Genewie otwarty salon, w którym gościli artystów i wielkie osobistości epoki.

W sierpniu 1834 roku Słowacki odbył wraz z rodziną Wodzińskich kilkutygodniową wyprawę w Alpy, której echa powracały potem w jego twórczości, wraz z uroczą Marią. Wspomnienie dziewczyny można odnaleźć między innymi w poemacie „W Szwajcarii”, ale też w wierszach „Stokrótki”, „Chmury” czy „Ostatnie wspomnienie”. Słowacki wbrew swoim przypuszczeniom nie stał się jednak obiektem miłości Wodzińskiej. Zarówno ona, jak i jej rodzice, nie mieli najlepszej opinii o dziwnym, nadwrażliwym poecie. Maria uważała go nawet za pozera i dandysa, a wspomnienie jego ekstrawaganckiego stroju, w jakim zaprezentował się podczas górskiej wyprawy, do późnej starości doprowadzało ją do niepowstrzymanego śmiechu. Nie tylko Słowacki wydawał się jednak złą partią dla Wodzińskiej. Jeszcze gorsza odprawa spotkała później Chopina, który starał się o jej rękę. Ojciec panny Marii miał wówczas skwitować starania kompozytora niezwykle jednoznacznie: „Póki żyję, córki nie wydam za grajka”.

W życiu Juliusza Słowackiego pojawiały się również inne kobiety, a właściwie było ich całkiem sporo. Wśród znaczących relacji można tu wymienić na przykład Korę Pinard, piętnastoletnią panienkę, z którą poeta nawiązał znajomość przy okazji wydawania dwóch pierwszych tomów swoich poezji w 1932 roku. Dziewczyna była córką drukarza Juliusza. Prawdopodobnie zażyłość łączyła Słowackiego również z niezwykle fascynującą postacią Zofii Węgierskiej. Ostatecznie nasz wielki poeta nigdy się jednak nie ożenił i, jak sam napisał w swoim „Testamencie”, „nie zostawił dziedzica, ani dla swej lutni, ani dla imienia”. Do końca swoich dni pozostał samotny – prawdziwy wielki romantyk cierpiący katusze nieodwzajemnionych uczuć albo przerwanych przez niefortunne okoliczności związków. Wielki poeta, który „zgodził się mieć niepłakaną trumnę”, by imię jego trwało „jak dźwięk pusty przez pokolenia”.

Bibliografia:

J. M. Rymkiewicz, „Słowacki. Encyklopedia”, Warszawa 2004.