Nie tylko „Lose Yourself” – 5 słynnych filmowych piosenek Eminema

Eminem - piosenki filmowe - Go to Sleep

Dziś zapraszam na kolejną słowno-muzyczną ucztę z Eminemem w roli głównej. Przypomnijmy sobie kilka jego tracków, które można było usłyszeć na ścieżkach dźwiękowych do różnych kinowych produkcji – od filmów akcji po hiphopowe komedie.

1. Eminem, Obie Trice & DMX – „Go to Sleep” („Od kołyski aż po grób”, 2003)

„Nie zamierzam spać, nie zamierzam oddychać, dopóki nie zobaczę tego, co chcę widzieć / a chcę widzieć, jak idziesz do piachu na zawsze”.

Utwór do filmu naszego znanego z filmów akcji z raperami rodaka, Andrzeja Bartkowiaka, z mojego ulubionego chyba okresu twórczości Slima, w którym kontynuował on świetną formę z „8 Mili”. Proszę zresztą posłuchać, jak Eminem płynie, jak wygina słowa w jeden niekończący się potok rymujących się sylab. I jak buduje napięcie – podobnie zresztą jak w „Lose Yourself”, zaczynając od rapowania bez bębnów, zmieniając flow, kiedy pojawi się już pełna aranżacja bitu i wreszcie zapewniając kulminację w brutalnym refrenie.

Poza Emem, usłyszymy tu jego podopiecznego, Obiego Trice’a, który jest niezłym tekściarzem, ale chyba nie do końca wyczuł melodię bitu. Na szczęście to niedociągnięcie rekompensuje nam kolejny raper, DMX, który świetnie odnajduje się w tak agresywnych produkcjach. Tematyka utworu nie jest może szczególnie porywająca, ot, raperzy załatwiający swoje porachunki z innymi raperami, dolewający ognia do tłącego się wtedy konfliktu z Ja Rulem – a na pieńku z nim mieli wtedy zarówno Eminem, jak i DMX.

Bit jest również autorstwa Eminema. I choć nie jestem wielkim fanem jego opartego na syntezatorach instrumentarium, to przyznaję, że ta akurat produkcja ma swój ciężar, pasujący do zaczepnych wersów, jak i odpowiednią dynamikę, wpada więc w ucho i buja głową. A wysamplowane dźwięki przeładowywania broni i wystrzałów tylko potęgują atmosferę zagrożenia.

2. Drake, Eminem, Kanye West, Lil’ Wayne – „Forever” („More than a Game”, 2008)

„Masz do czynienia z nielicznymi prawdziwymi czarnymi charakterami / którzy stoją w kabinie, wyjawiając prawdę”

Dokumentalny film o Lebronie i epicko brzmiący bit autorstwa Boi-1da i czterech absolutnie topowych raperów, choć każdy wspiął się na szczyt w inny sposób. „Grzeczny chłopiec” Drake, nieprzewidywalny Lil’ Wayne, najbardziej rozbuchane ego rap biznesu – Kanye West i wreszcie król „technicznego” składania wersów, Eminem, który w przeciwieństwie do swoich poprzedników postanowił zarapować swoją zwrotkę „podwójnym tempem”, wprowadzając charakterystyczne przyspieszenia i tym samym zapewniając nieco dynamiki w tym świetnym, acz nieco powolnym utworze.

Eminem muzyka filmowa - Forever

Pytanie, które samo ciśnie się na usta to bez wątpienia „kto wypadł najlepiej?”. Cóż, chyba nie jestem w stanie wybrać. Eminem daje popis warsztatu i dykcji, tekstowo jest jednak nieco mniej efektowny od kolegów. Drake i Lil’ Wayne rzucają mnóstwo zapadających w pamięć wersów, okraszonych ciekawymi grami słownymi. Kanye West dorzuca jeszcze sporą dawkę niefrasobliwości i humoru – tak, w tamtych czasach jeszcze miał do siebie nieco dystansu. Jak dla mnie – każdy daje od siebie sporo, mamy więc poczwórny remis. A może poczwórną wygraną?

3. D12 – „Blow My Buzz” (“The Wash. Hiphopowa myjnia”, 2001)

„Kiedy skończysz tak uzależniony od trawy / że potrafisz wydać tysia w automacie z jedzeniem”

To utwór z komedii, w której zobaczymy m.in. Dr. Dre, Snoopa oraz samego Eminema. Utwór nagrał jednak wraz z D12, czyli „Parszywą dwunastką”. Zespół składał się z sześciu raperów skupionych wokół Marshalla Mathersa i ich mrocznych alter-ego – mamy tu więc nie tylko bohatera artykułu, ale też groteskowego grubasa Bizarre’a, czy legendę rapu z Detroit i przyjaciela Ema, przedwcześnie zmarłego Proofa. Kawałek o tym, by nie rujnować klimatu MC i nie zaczepiać ich, gdy ci bawią się w najlepsze w klubie. Cóż, to D12, możecie więc się spodziewać wielu nawiązań do narkotyków i innych uciech. Propozycja tylko dla odpornych na często rynsztokowy poziom tekstów.

Eminem - najlepsze piosenki z filmów - Blow My Blow My Buzz

Kolejny bit Eminema, wspieranego tym razem przez Jeffa Bassa (razem wyprodukowali „Lose Yourself”) i Denauna Portera – czyli innego członka D12, znanego również jako Kon Artis. I znów – jak na Eminema, jest nieźle, kawałek jest niewątpliwie przebojowy. Mamy też refren zaśpiewany w stylu funku z lat siedemdziesiątych – charakterystyczne „wyjące” czy „zawodzące” wokale przywodzące na myśl popisy George’a Clintona. Zdecydowanie warstwa muzyczno-aranżacyjna broni się tu lepiej niż teksty.

4. D12 – „These Drugs” („Bones”, 2001)

„Moja muzyka jest terapeutyczna dla wszystkich, którzy chcą jej użyć / to jakby sam Lucyfer był tutaj, by wywrzeć przez nią wpływ na słuchaczy”

Kolejny soundtrack filmu ze Snoopem w roli głównej – tym razem jest to horror, o którym obiecuję napisać więcej w okolicach Halloween. I kolejna propozycja od D12. Szczerze mówiąc, łatwo dostrzec ograniczenia tego zespołu, słuchając kilku ich utworów z rzędu, i to jeszcze z tego samego roku. Znów nieco plastikowy bit Eminema z dziwną klawiszową melodyjką, teksty o braniu niezliczonych rodzajów prochów, niewybredne żarty Bizarre’a, podśpiewywanie w refrenie – to wszystko słyszeliśmy już w poprzednim utworze i niemal w każdym innym kawałku D12 z wydanych przez nich dwóch albumów.

Piosenki Eminema z filmów - These Drugs

I co najgorsze – Eminem, teoretycznie najlepszy raper ze składu – jest na autopilocie. Składa teksty poprawnie, ale bez polotu, bez celnych puent, świeżych zbitek słownych, czy czegokolwiek innego, co mogłoby zafrapować słuchacza. Co gorsza, kilka wersów powtarza schemat z legendarnego „Renegade”, nagranego przez Ema z Jayem-Z. Dużo lepsi okazują się tu inni MC, zwłaszcza Proof i często pozostający w cieniu Swifty. Można jednak spokojnie sobie ten track darować.

5. Bad Meets Evil – „Scary Movies” (“Straszny film”, 2000)

„Jedyny człowiek na planecie, który skoczyłby autem w Wielki Kanion / wyskoczył z Grand Ama i wylądował stojąc na rękach”

W tym singlu promującym legendarną komediową dekonstrukcję slashera usłyszymy dwa talenty z Detroit, Royce da 5’9” i Eminema, nagrywających jako duet Bad Meets Evil. Ich wspólna płyta ukazała się dopiero w 2011 r., jednak współpracowali już w latach dziewięćdziesiątych. Słychać tu wyraźny kontrast między żartobliwym i wyluzowanym Slim Shadym (charakterystyczne dla niego brzmienie w okolicach debiutanckiego albumu: wysoki głos i głupawe gierki słowne) i śmiertelnie poważnym Roycem. Panowie jednak nieźle się uzupełniali i obaj osiągnęli mistrzostwo w pisaniu ostrych, bitewnych linijek i piętrzeniu rymów w obrębie wersu tak, że układają się one w niemożliwe do powtórzenia łamańce językowe (posłuchajcie chociażby zacytowanych przeze mnie wersów otwierających zwrotkę Shady’ego). Szkoda, że w tamtych czasach ich kooperacja skończyła się na jednym singlu.

Eminem piosenki - Bad Meets Evil

Całośc uzupełnia muzyka niejakiego Reefa, oparta na motywie otwierającym standard „If I Never Sing Another Song” Shirley Bassey. I trzeba przyznać, że zaaranżowane „z pompą” intro starego popowego hitu świetnie uzupełnia bit i – zgodnie z tytułem – nadaje mu nieco filmowego sznytu. Nieco zapomniany, ale bardzo udany kawałek.