„Przepis na życie” (Soul Food) to wielokrotnie nagradzany obraz George’a Tillmana Jr. z 1997 roku, z Vivicą A. Fox i Mekhi Phiferem w obsadzie. To saga dużej afroamerykańskiej rodziny, która spotyka się raz w tygodniu przy stole z „soul food” – tradycyjnymi potrawami Czarnej społeczności, wywodzącymi się jeszcze z czasów niewolnictwa, ze sporą domieszką rdzennej kuchni afrykańskiej. Jak na melodramat przystało, mamy tu rozstania i powroty, śmierć i narodziny, miłość i zbrodnię. I oczywiście sporo muzyki.
„Przepis na życie” – przebojowe ballady od Babyface’a
Ciekawą rzeczą jest superprojekt muzyczny Milestone stworzony na potrzeby fabuły (pojawia się on nie tylko na ścieżce dźwiękowej, ale też w samym filmie). Projekt ten składa się z producenta Babyface’a (który maczał palce również w produkcji filmu), jego dwóch braci oraz K-Ci and Jojo. Ci ostatni to również bracia, którzy zaczynali w grupie Jodeci, a później odnosili sukcesy jako duet. Wspomniany kolektyw proponuje nam hitową balladę na kilka potężnych głosów. Bardzo szkoda, że to jedyne nagranie, jakie powstało w tym składzie.
Poza Milestone dostajemy dużo dobrze napisanych ballad spod znaku soul i R’n’B (Babyface czuwał nad większością) od takich bandów, jak Dru Hill, Boyz II Men czy En Vogue. Jest też ciekawa para mieszana – połączone siły Moniki i Ushera, choć nazwanie kawałka „Slow Jam”, czyli – w wolnym tłumaczeniu – „pościelówka” można uznać za świadectwo pewnego deficytu kreatywności… Niemniej jednak, testowałem balladki na mojej mamie i momentalnie zaczynała nucić niektóre z nich – są więc bardzo melodyjne i wpadają w ucho. Tę część płyty zdecydowanie polecam na późniejsze fazy randki, będzie do czego się przytulać.
Potrzebujecie czegoś z większą dawką energii? Nie ma sprawy! Znajdziemy tu też nieco new jack swingu (przypominam – to takie bardziej hiphopowo zorientowane, taneczne R’n’B) w wykonaniu m.in. żeńskich grup wokalnych Total i Tenderoni.
„Soul Food” – rap w soulowej konwencji
Jeśli chodzi o rap, mamy tu tylko kilka pozycji. Jay-Z łączy siły z kwartetem wokalnym Blackstreet. Jeśli lubiliście ich słynne “No Diggity”, powinno wam przypaść do gustu także „Call Me” – to równie dynamiczna i przebojowa mikstura nawijania i śpiewania. Podobnie sprawy się mają z propozycją żeńskiej grupy Total, gdzie krótkie rapowane intro wykonuje Jermaine Dupri – raper, producent i wydawca, jeden z głównych rywali Puff Daddy’ego w tamtych czasach.
Również w mieszanej soulująco-hiphopującej konwencji wspomniany już as komercyjnego rapu Puff Daddy wraz z raperką Lil’ Kim i wokalistką Kelly Price dostarczają nam bujający track w sam raz do radia albo na prywatkę z najntisowym motywem przewodnim. Jest tu także warty polecenia utwór Outkastu, miękki, delikatny, z podnoszącym na duchu tekstem wyrapowanym przez Andre i Big Boia i fantastycznie wyśpiewanym przez Cee-Lo Greena z zaprzyjaźnionej z Outkastem ekipy Goodie Mob (możecie pamiętać Cee-Lo z późniejszego solowego hitu „Fuck You”, a także z wokali w „Crazy” Gnarls Barkley).
Na zamknięcie przenosimy się natomiast do lat siedemdziesiątych, aby posłuchać jednego z największych przebojów discofunkowego zespołu Earth, Wind & Fire. Nigdy nie byłem fanem mieszania współczesnej hitów z numerami retro na tego typu kompilacjach, ponieważ cierpi na tym ich spójność, ale jeden kawałek na koniec raczej tu nie zaszkodził. Tym bardziej, że to romantyczno-taneczna klasyka!
Podsumujmy. Jak sugeruje już sam tytuł, na albumie króluje nastrojowy soul i R’n’B. Ale jest też do czego potańczyć. Na wieczór we dwoje – będzie jak znalazł!